Pierwszymi dźwiękami, jakie rozbrzmiały z mojego radyjka włączonego po przyjeździe do Londynu był.. drum'n'bass - i to w epickim wydaniu - LTJ Bukem! To oczywiście nie mogła być legalna stacja..
Oficjalnie licencjonowane rozgłośnie radiowe praktycznie dla mnie nie istniały w stolicy UK. Niemal całą uwagę poświęciłem piratom, gdyż to właśnie oni zapewniają ilościowe, muzyczne i kulturowe bogactwo tutejszego pasma FM. Od ciężkich, klubowych bitów, poprzez nigeryjskie bębny plemienne, jamajskie reggae, turkpop, przez rozmowy przy whisky o wszystkim i niczym, rap/beatbox z tekstem przeciwko policji, aż na egzorcyzmach skończywszy...
Na początek - elektronika.
Wspomniany już drum'b'bass jest jednym z charakterystycznych brzmień, jakie mamy szanse napotkać błądząc po skali odbiornika radiowego w stolicy Wielkiej Brytanii. W eterze wielkomiejskiej dżungli można również natknąć się na dźwięki gatunku jungle. Nie chodzi bynajmniej o odgłosy puszczy, a pewną lokalną odmianę muzyki elektronicznej, typową dla londyńskich piratów, narodzoną na ich falach przed trzema dekadami i dziś spotykaną tylko u nich. Jego dźwięki są szybkie i na pozór chaotyczne. Jungle zaskakuje użytymi samplami, czasami brzmi mrocznie, czasami maniakalnie wesoło, jak wizje w narkotycznym tripie. Ciężko do niego przypisać jakiś inny przekaz komercyjny, produkt, który mógłby reklamować (poza używkami?) Nic dziwnego, że nie odniósł sukcesu w legalnych stacjach, co przysłużyło się piratom i imprezom, w tamtych czasach zwanych rave'ami.
Miałem szczęście, że na jungle trafiłem w najlepszym możliwym wydaniu - na falach legendarnej stacji Kool London.
Właśnie z takim brzmieniem i charakterem, jaki mogłem usłyszeć na 94,6 MHz, kojarzyły mi się opowieści o złotych latach dla radiowego podziemia w brytyjskiej metropolii, poznane przed wyjazdem. Niejako na potwierdzenie, że nielegalne emisje mają się dobrze i nie zapominają o swojej historii.
Podczas mojego wyjazdu do Londynu w 2015 r., doświadczenie kontaktu z piracką przeszłością uzupełniło też np. Vision Radio (88,4) grając "wesołe", acidowe melodyjki na prostych samplach elektronicznych a'la wczesne Prodigy. Z dzisiejszej perspektywy kiczowato brzmiące, stanowią dźwiękową sygnaturę weteranów londyńskiej sceny piractwa radiowego - Kool i Vision mają kolejno: 25 i 30 lat! Pozostałe stacje, o krótszym stażu - np. DivineUK (97,9), OriginUK i SelectUK, oprócz swojego standardowego, nowocześniejszego repertuaru, grając niekiedy jungle i klasyczne d'n'b oddają hołd przełomowi lat 80-tych i 90-tych.
Jingle Vision Radio UK (40sek.):
logo Vision Radio, nawiązujące do rave'ów lat 90-tych |
Oprócz "elektornicznych oldiesów" - tj. wspomnianego jungle, drum'n'bassu, hardcore, aktualnie piraci grają według światowych trendów EDM, pierwszeństwo dając brytyjskim odmian elektroniki - garage, 2step, funky, liquid drum'n'bass, rave breaks, jackin/bass house i breakbeat. Owszem, w pewnym stopniu i w ugrzecznionej postaci są one obecne w komercyjnych stacjach na Wyspach, a za sprawą takich wykonawców jak Basement Jaxx, Artful Dodger czy Wilkinson - także poza nim, ale tylko u piratów można usłyszeć ich eksperymentalne, surowe, a czasami nawet "agresywne" kompozycje, od niezależnych DJów.
Każda stacja stara się stworzyć i rozwijać własny charakter, a ostatecznie definiują go poszczególne pasma DJ-skie, zazwyczaj 1-3 godzinne, na które podzielony jest czas emisji. Jak bywa z tym różnie, widać najlepiej na najjaskrawszym przykładzie - w zależności od tego, o której godzinie włączymy Cyndicut (90,6 MHz), usłyszymy albo szybki, elektroniczny drum'n'bass, albo instrumentalne, wolno bujające reggae.
Co jeszcze było słychać w elektroniczno-muzycznych stacjach?
- początek pasma brzmiał dosyć mrocznie za sprawą UK Raw (87,5 MHz) i InHouse (87,7), które grały w klimatach minimal/tech/industrial. House w tej drugiej był całkowicie nietaneczny.
- typowo brytyjskiej elektroniki z zabarwieniem funky/garage i wokalami znalazłem na piratach bliżej końca skali - na PlaybackUK (105,6) i Devotion (108,0 MHz)
- OriginUK (95,1) - grał dużo miksów na żywo, słyszałem w nim imponujący beatbox do drum'n'bass-u!
- Release FM (92,8), nadające spoza Londynu, ale dobrze w nim słyszane, jako jedyne serwowało trance, a dla urozmaicenia przypomniało też trochę klasycznego house'u (M Gee - Bodyswerve)
- SelectUK swoim repertuarem (big room house) oraz miejscem na skali (99,3 MHz) rywalizowało z BBC Radio1, dla którego zarezerwowane są te częstotliwości
- S-Dance (96,1) grało dosyć "mainstreamowy" house i remiksy pop-u
- House FM (100,3) i Point Blank (90,2) prezentowały szczególnie wysoki, światowy poziom i od wcześniej wymienionych odróżniały się "łagodniejszym" graniem. Point Blank zdarzało mi się słuchać go przez Internet przed przyjazdem. Na miejscu natomiast najbardziej spodobały mi się klasyczne housy właśnie w House FM i electrohousy w LiveFMUK (-tak, stacje lubią mieć "UK" w nazwie).
Muzyka stanowi podstawę w wymienionych stacjach. Nie usłyszymy w nich wiele gadania. W mniejszych, krócej działających, dominuje autopilot - muzyka bez przerwy, bez prezenterów. Niestety, często z bardzo zapętloną i powtarzaną playlistą - w LIVEFMUK nawet ja - przygodnie nasłuchujący turysta, przebywający tam tydzień, na pewien utwór trafiłem dwukrotnie. Inna sprawa, że był to naprawdę fajny kawałek!
Podczas wieczornych emisji na żywo, w pirackim prime-time mamy szanse usłyszenia krótkich wypowiedzi DJów - o granej muzyce, z pozdrowieniami (shout-outs), zachęcające do dalszego słuchania. O tej porze występują "gwiazdy" danej rozgłośni; początkujących spotkamy w porze dziennej, przy czym niekoniecznie na żywo, a z nagrania lub odtwarzanego podcastu. Lecą także powtórki setów i nagranych wcześniej audycji - czasami dosyć stare i przez to nieadekwatne - latem słyszałem program z życzeniami Xmas-owymi i postanowieniami na nowy rok (Cyndicut).
W stacjach z długimi tradycjami, podobnie jak w legalnych, w ciągu całego dnia trwają dyżury z moderacją, z wyraźnie wyodrębnionymi pasmami typu "breakfast show", czy "drivetime" (Kool, House FM). Zupełnie jak w rozgłośniach komercyjnych. Na antenie regularnie pojawiają się ogłoszenia o poszukiwaniu nowych prezenterów i DJów (Vision).
Zwróciłem uwagę, że akcent i słownictwo używane przez DJów w elektromuzycznych stacjach pirackich wskazuje, że muszą być nimi młodzi, biali Anglicy (co będzie istotne w porównaniu z kolejnym postem, który w przygotowaniu). Młodzież i elektroniczny styl muzyczny stanowi wspólny mianownik (tylko jeden) pirackich emisji w UK i w Warszawie oraz Krakowie, dlatego to dobry moment, by wspomnieć o pewnym epizodzie, notorycznym dla polskich piratów, lecz jedynym, jaki w ciągu tygodnia usłyszałem w Londynie.
Otóż któregoś wieczoru na True Flavas (94,2 MHz) nasłuchiwałem, jak grupka młodocianych DJ-ów "rozpracowuje na antenie" butelkę whisky, czym dumnie chwali się do mikrofonu. "Eoo-eooo!" - ekipa w studiu głośno wtórowała wokalistce Ricie Orze w kawałku DJ'a Fresh'a - Hot right now (znanym zresztą z komercyjnych stacji). Ponieważ według głównego prowadzącego kawałek był "prawdziwą petardą" ("absolute banger"), został powtórzony trzy razy pod rząd. Potem nastąpiła seria wokalnych popisów z efektem pogłosu/echa na mikrofonie: "Wobobob-wob-wob". Kto z ekipy jeszcze był w stanie liczyć podaje, ile nieodebranych połączeń na dyżurnym telefonie miał od słuchaczy dany utwór.
Piątkowy "klimacik" na True Flavas bardzo przypomniał mi audycje w niektórych polskich stacjach pirackich. Studio bawi się w najlepsze, ale jak słuchacze?
-Sześć. Tyle "sygnałów" od nich otrzymał "Hot right now" przy drugim powtórzeniu. Czy to dużo, jak na pirata w wielomilionowym Londynie? Ta audycja była niestety niechlubnym wyjątkiem na tle profesjonalizmu i jakości innych pirackich stacji w brytyjskiej metropolii. Dowiedziałem się, że nadająca ją stacja zniknęła z eteru kilka tygodni po moim powrocie z UK. A więc nie tędy droga.
Czy elektromuzyczne stacje mają szansę na zrobienie rewolucji, jak ich poprzednicy przed ćwierćwieczem? Czy surowo brzmiąca kompozycja słyszana na pirackich megahercach jest chwilą narodzin nowego gatunku na miarę jungle?
Przy wszechobecnym i coraz głębiej przenikającym Internecie, dziś oddziaływanie piratów na muzyczną kulturę wydaje się już nie tak duże, jak wtedy. Dopóki jednak jungle i d'n'b rozbrzmiewają na pirackich falach, możemy jeszcze słuchać echa poprzedniej rewolucji.
Piraci grają licząc też, że kiedyś uda im się zalegalizować swoją działalność. Ostatnie lata przyniosły pod tym względem przełom - dwóm przedstawicielom tej grupy udało się - w 2006 Rinse FM, a zupełnie niedawno, wiosną 2017 - Flex FM, otrzymało licencję na dzielnicowe emisje małej mocy (100-300W). Ten typ koncesji nie pozwala na rozpoczęcie dochodowej działalności, a dodatkowo wymaga od nadawców wypełniania nałożonych obowiązków statutowych. Rinse FM pomaga młodzieży z "trudnych" środowisk, a Flex FM być może zajmie się integracją osób niepełnosprawnych...
W świecie nielegalnie nadających rozgłośni Londynu w najogólniejszym podziale można wyróżnić dwie grupy. Pierwszą z nich - grupą stacji elektromuzycznych zająłem się na początku, ponieważ wywodzą się one ze starej gwardii. Choć niewątpliwie piracki Londyn na falach FM od niej się zaczął, muzyka elektroniczna to dziś niejedyne oblicze piratów w UK, jak przed wyjazdem zasugerowały mi relacje i reportaże o nich. Współcześnie, przewagę wśród piratów stanowi zupełnie inny segment, o istnieniu którego nie zdawałem sobie zupełnie sprawy. O nim następnym razem.
Poniżej składanka z moimi nagraniami wszystkich złapanych w Londynie piratów (ponad 60 stacji, czas trwania - 21 minut). Sądzę, że nie będzie kłopotu ze wskazaniem w niej stacji grających muzykę elektroniczną - (dnb/house/rave/jungle):
Artykuł jest jednym z czterech w serii o londyńskich piratach:
Pirackie stacje radiowe w Londynie - intro i wykaz złapanych
Pirackie stacje radiowe w Londynie - rave & electronic beats
Pirackie stacje radiowe w Londynie - etniczni piraci
Pirackie stacje radiowe w Londynie - XXX
Witam. Drum'n'bass, Jungle i podobne klimaty takie jak Breakbeat Hardcore są popularne nie tylko lokalnie w UK. Od 1994 roku Łódź była stolicą takich brytyjskich underground'owych klimatów. 95% łódzkiego underground'u to właśnie taka muzyka. Na łódzkich Paradach Wolności (odpowiednik berlińskiej Love Parade) też w zdecydowanej większości były grane takie klimaty. Również w Łodzi tworzono taką muzykę (grupa Sonic Trip, Base Club, Wonter). W łódzkich stacjach radiowych też grano taką muzykę – audycje Electro Lobotomy w Radiu Manhattan, Nocny Trans w Radiu Łódź – mnóstwo setów ponagrywanych z tych audycji można znaleźć na YouTube. Oprócz drum'n'bass i Jungle też mocną rządził gatunek Breakbeat Hardcore (nazywany potocznie Oldskool Rave lub UK Hardcore) czyli klimaty pochodne The Prodigy. Z resztą The Prodigy to w Łodzi również kultowy zespół za sprawą albumu Experience. Od 1994 roku w Łodzi gościło wielu DJ'ów i producentów z UK – LTJ Bukem, DJ Hype, DJ Sy, DJ Slipmatt, Ed Rush
OdpowiedzUsuń, Ratpack i wiele wiele innych legend brytyjskiej sceny. To były czasy kiedy Łódź była stolica techno w Polsce. O historii underground'u w Łodzi mozna przeczytać tutaj:
https://www.dwutygodnik.com/artykul/6626-rejwolucja-lodzka.html
Pozdrawiam
Robert z Łodzi