Jak się później okazało, był tego powód - a to, co przy pierwszym kontakcie z wyspą stanowiło największą zagadkę, okazało się również jedną z największych atrakcji Bornholmu - punktem obowiązkowym wycieczki dla radiowców.
Rozgościłem się na wyspie i gdy rowerem zwiedzałem jej zakątki, dotarłem ponownie do zagadkowego obiektu na południu. Już z oddali widać było powiewającą na nim czerwoną flagę z białym nordyckim krzyżem. Podjeżdżając bliżej, zobaczyłem tuż pod wieżą stoliki dla gości, a w otwartym budynku - jakby kafeteria. Od słowa do słowa z jej obsługą, okazało się, że tajemniczy obiekt został "odtajniony" dosyć niedawno, a nawet otwarty dla zwiedzających w połowie lipca. Ot, cała tajemnica - materiały, które posiadałem nie były jeszcze zaktualizowane o... wojskową wieżę nasłuchową - "Bornholmertårnet"!
Pozostawiłem nieprzypięty rower obok wejścia, w końcu to Dania. Wstęp kosztował 75DKK. Mój bilet-naklejka nosił dosyć wysoki numer, co oznaczało że obiekt miał już sporo odwiedzin.
Pierwszą atrakcją w tej cenie było wejście na szczyt ponad 70-metrowej wieży. Nie licząc komina w Ronne, infrastruktury portowej w stolicy wyspy oraz masztów radiowych, biała wieża niedaleko Dueodde jest najwyższą budowlą Bornholmu! W dodatku nie przystającym do jego sielankowego krajobrazu, zdominowanego przez pola i łąki. Na wyspie obowiązuje zakaz stawiania więcej niż dwupiętrowych budynków.
Nawet nie sprawdzałem, czy jest winda - od razu ruszyłem schodami. Po kilkunastu (kilkudziesięciu?) poziomach pomyślałem, że trafiłem do pętli czasoprzestrzennej - schody zdawały się one nie mieć końca, a migające przed oczami stopnie doprowadziły prawie do obłędu. Kiedy wreszcie wyległem na samej górze przekonałem się, że duńska flaga powiewająca na Bornholmertårnet jest przeogromna, a jeszcze większe wrażenie zrobiły widoki. Obejmują one śmiało ponad ćwierć wyspy.
Na północnym wschodzie widać będzie portowe Nexo, na południowym wybrzeżu, za lasem - pasma białych wydm Dueodde, wśród których stoi latarnia. Oglądana z Bornholmertårnet wygląda na niesamowicie niską.
Północny zachód to miasteczko Aakirkeby. Na prawo od niego, gdzie teren wyspy nieco się podnosi, horyzont zajęty będzie przez las Almindingen. Odróżnimy w nim kilka konstrukcji należących do bazy wojskowej, wśród których skrywa się wieża widokowa Kongemindet. Przedstawiłem ją w poprzednim odcinku zaznaczając, że mimo iż stoi ona w najwyższym punkcie wyspy, widoki z niej psuje lesistość okolic. A najlepsze mamy właśnie stąd, z Bornholmertårnet!
Najwyżej ponad widoczny las Almindingen wystają maszty: telewizyjny Ro/Kongensmark (odl. 21km) i radiowy Aarsballe (niższy). Poza tym, przed nami roztaczać się będzie bezkresna szachownica pól, łąk, upraw i pastwisk na bliższym planie.
pozostałe budynki w kompleksie Bornholmertarnet |
Bornholmertårnet ma jednak więcej atrakcji, niż tylko widoki. Kompleks budynków rozlokowanych u jej stóp mieści... Muzeum Szpiegostwa! Wizyta w nim da wiele odpowiedzi, co do okoliczności i celu powstania wieży.
Założona została w 1960 roku, gdy okazało się, że na Starym Kontynencie po II. wojnie światowej zapanowała kolejna, tzw. zimna wojna, a duńska wyspa usytuowana była blisko jej frontu. Wojskowa baza na południu Bornholmu, poprzez rozbudowaną aparaturę odbiorczą miała specjalizować się w nasłuchu nowo powstałego bloku państw komunistycznych. Kontynuowała misję istniejących na wyspie od 1943 tajnych służb, które swoją siedzibę miały nieco na wschód od miasteczka Aakirkeby. W późniejszych latach swojej działalności była obiektem strategicznym NATO.
Oba miejsca wyglądały wtedy inaczej, niż współcześnie. Można to zobaczyć na wystawie zdjęć w Bornholmertårnet. Lokalizacja w Aarkirkeby obejmowała dosyć spory areał, "najeżony" sztycami anten, zaś wieża w Dueodde posiadała dodatkowe "dobudówki" na południowej ścianie (eksponowanej w kierunku nasłuchu - pomieszczenia z radarami?). Towarzyszył jej obok, również nieistniejący dziś, 80-metrowy maszt z odciągami.
Muzeum informuje, że ówczesna aparatura umożliwiała Duńczykom na wyspie usłyszenie nawet komunikacji między czołgami najeżdżającymi Czechosłowację podczas próby rewolucji w 1968r. Trudno jednak oprzeć się domysłowi, że najczęściej to zapewne język polski brzęczał w słuchawkach operatorów stacji w Dueodde. Zresztą, o znakomitych możliwościach nasłuchu z Polski, miałem okazję przekonać się na własne uszy.
Na osobnej grupie zdjęć, udostępnionych przez Duńskie Ministerstwo Obrony, można zobaczyć jak wyglądały wewnątrz pomieszczenia centrum nasłuchowego. Niektóre używane sprzęty powróciły do Dueodde, gdy urządzono tu muzeum.
Innym, ciekawym eksponatem jest radziecka morska sonda szpiegowska, wyłowiona u brzegów Bornholmu.
Kompleks pomieszczeń jest stosunkowo spory, można do nich zaglądać bez narzuconej kolejności, a poruszając się, oprócz typowo wystawowych, napotkać także pomieszczenia sprawiające wrażenie wciąż użytkowanych, jak serwerownia i sala wywiadu. Podczas swojego pobytu we wrześniu 2015, oprócz mnie nie było tam innych turystów i faktycznie czułem się, jakbym szpiegował w tym miejscu.
Tu na przykład wszyscy agenci wywiadu wyszli na kawę...
Sporo miejsca poświęcono także II wojnie światowej, zimnej wojnie i promocji postaw pacyfistycznych - po przykłady nie sięgając daleko - można zobaczyć archiwalne plakaty zapraszające mieszkańców
bornholmskiego Ronne na pokojowe demonstracje.
Rozpoczynając obejście muzeum obsługa może zaproponować nam wzięcie udziału w zabawie angażującej nasze zwiedzanie i dającej szansę zdobycia tytułu honorowego szpiega:) Na papierowym formularzu dostępnym w językach duńskim, angielskim i niemieckim odnajdziemy pytania, zaś odpowiedzi na nie - na terenie muzeum i wśród ekspozycji Bornholmertårnet.
Atrakcji w Wieży Bornholmu wciąż przybywa - kiedy byłem tam w 2015r. w pierwszym sezonie działalności, równo dwa miesiące po premierowym otwarciu, było jeszcze nieco pusto, ale rozrastające się muzeum wzbogaciło się o nowe materiały, w tym interesujące Polaków, jak te dotyczące ucieczek z PRLu na Bornholm.
Nie spodziewałem się tak nietypowej, bądź co bądź, radiowej atrakcji na Bornholmie i gorąco polecam nie tylko zainteresowanym nasłuchami.
W lasach w okolicy Bornholmertårnet warto również poszukać pozostałości nieukończonych baterii dział dalekiego zasięgu z czasów II wojny.
Inny, jeszcze większy kompleks dla radiowego szpiegostwa spotkałem też kiedyś, również zupełnie przypadkiem w Berlinie.
A więcej postów z Bornholmu, ponieważ to już ostatnia część, znaleźć można pod tym linkiem.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz