Artykuł ten nie będzie o "belgijskim" radiu, ponieważ... takowe jedno nie istnieje. Ale to nie rozczarowanie! Kraj, któremu poświęcę ten i parę kolejnych postów, jest nietypowym miejscem na ziemi. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że jedno pole na mapie z napisem "Belgia" kryje w sobie ciekawe państwo "dwa w jednym"...
Belgijską niejednorodność dawno temu przybliżyło mi radio. W 2001 roku, pośród wielu międzynarodowych rozgłośni na falach krótkich, nasłuchiwałem też niejakiego RVI - Radio Vlaanderen International, które w swoich audycjach opowiadało o Belgii, a do korespondencji podawało adres w Brukseli. Przypomniały mi się też flamandy z powieści "Wakacje z duchami" Adama Bahdaja. Dlatego pomyślałem: Vlaanderen? - Czy to znaczy "Belgia" po belgijsku?
Oto nagranie RVI (które przed rozpoczęciem programu rozgłośnia nadawała taki właśnie sygnał wywoławczy - jeden z moich ulubionych, dlatego jest to własne nagranie z tamtej epoki)
Institut Flagey - dawne studia radia w Brukseli |
Królestwo Belgii to nietypowy związek dwóch narodów - Flamandów i Walonów, których regiony w XIX wieku oddzieliły się od większych imperiów - Niderlandów oraz Francji i wbrew wzajemnym różnicom utworzyły swoją własną monarchię.
Współcześnie Belgię przedstawia się światu jako płynący piwem i wyborną czekoladą (lokalne specjały!), harmonijny związek połówek mówiących w dwóch różnych językach. Wynika on jednak z wyraźnego podziału terytorium na wysoce samorządne regiony - francuskojęzyczną Walonię na południu i mówiącą po flamandzku (właściwie: niderlandzku) Flandrię na północy. Ich narody w kwestii stylu życia, kultury i jej wymiany, łączy więcej z sąsiadami, niż ze sobą wzajemnie. Przy rosnących dążeniach do separatyzmu, zwłaszcza po stronie flamandzkiej, wydaje się, że bardziej o spójność współczesnej Belgii dba się z "zewnątrz" lokując w niej instytucje międzynarodowe.W przypadku Belgii, nie sposób oddzielić spraw narodów od jakiejkolwiek innej dziedziny życia w kraju. Również radia.
Oto mapki dwóch prywatnych rozgłośni oldiesowych w Belgii nadawanych dla dwóch społeczności językowych. Jak widać, ich nadajniki rozstawione są ściśle tylko we własnych regionach. Tak samo wyglądałyby mapki nadajników wszystkich innych nadawców - zarówno publicznych i prywatnych. Przebywający nad morzem Walonowie mogą mieć problem z wysłuchaniem w eterze wiadomości we własnym języku, choć to plaża w tym samym kraju, którego są obywatelami.
wieża Reyerstoren przed siedzibą radia VRT |
Dla mnie to dobrze, że Belgia trzyma się jako-tako razem, ponieważ pomieszkując w Brukseli (w sierpniu 2016) i codziennie udając się na wycieczki na północ, do miast Flandrii, zamiast jednego, monolitycznego kraju, poznałem niejako dwa naraz.
Nasłuch w Brukseli dał mi najszerszą panoramę belgijskiej radiofonii. Przemieszczając się na północ - do Gandawy, Antwerpii, Brugii czy Ostendy, język francuski znikał z lokalnego eteru. Analogicznie byłoby na południu, gdzie usłyszymy tylko stacje frankofońskie.
Oficjalnie tylko Bruksela - miasto leżące na pograniczu regionów językowych, jest obszarem dwujęzycznym w Belgii. Tak stanowi prawo. W praktyce, stolica w większości jest jednak frankofońska. Wszędzie na ulicy, w sklepach, knajpkach i punktach usługowych słyszy się francuski, a dwujęzyczne są niemal tylko napisy na znakach i w tekstach informacji publicznej - tylko tam, gdzie wymaga tego prawo.
Urzędową dwujęzyczność i podział 50:50 potwierdził natomiast stołeczny eter. Główne miasto Belgii, jako zwornik obu regionów ma dzięki temu dwa równoprawne zestawy rozgłośni publicznych - VRT (Vlaamse Radio & TV) oraz RTBF (Radio Television Belgique Francophone), a także dwa zestawy rozgłośni komercyjnych, tematycznych i niszowych.
siedziba RTBF |
Co ciekawe - choć VRT i RTBF rezydują w jednym, przepastnym gmachu we wschodniej Brukseli, mają dwa osobne wejścia oraz parkingi. Dumą obu jest główny korytarz - jedyny wspólny dla obu nadawców.
Tak naprawdę, w Belgii jest jeszcze trzecia radiofonia publiczna - niemieckojęzyczna, na równych prawach, co flamandzka i walońska - ale tak mała, jak niemieckojęzyczne terytorium na wschodzie kraju.
Główne stacje radiowe Walonii i Flandrii:
radio publiczne: VRT i RTBF | VL (flamandzkie) | FR (w j.francuskim) |
1 program (informacje, rozrywka) | VRT Radio 1 | RTBF La Prem1ere |
2 program (muzyka popularna, gł. krajowa) | VRT Radio 2 | VivaCite |
3 program (kultura, muzyka klasyczna) | Klara | Musiq’3 |
4 program muzyka młodzieżowa, pop | MNM (do 2009 Donna) | Pure FM |
5 program muzyka rock | Studio Brussel (alernat.) | Classic 21 (główn. oldies) |
stacje komercyjne | ||
muzyka pop | Qmusic | Contact |
oldies, AC | Nostalgie (VL) | Nostalgie (WA) |
rhytmic oldies | Joe FM | |
dance | TOP Radio, NRJ Belgie | FUN Radio, NRJ, FUN |
informacje, publicystyka, muzyka | Bel RTL | |
religijne (chrześcijańskie) | RCF |
Dosyć szybko znalazłem w tutejszym eterze znajome i lubiane dźwięki. Pierwszego dnia w Brukseli muzycznie przyciągnęła mnie częstotliwość 90,2 ze stacją... Judaica FM. Szereg specyficznych starszych kawałków, nasunął skojarzenie z jedną z moich ulubionych rozgłośni z Rosji - Silver Rain (nie ma przypadków :).
Musiałem trafić wówczas wyjątkowo dobrze, ponieważ gdy dziś włączam Judaic'ę ze streamu internetowego, trudno mi odtworzyć tamto miłe wrażenie. Stacja gra jedynie muzykę żydowską - oczywiście przeważnie w j. hebrajskim. Dlatego, choć było to miłe wspomnienie, nie ta rozgłośnia świadczy za eter, jaki usłyszałem w Belgii. Jest nią...
Studio Brussel - tę kultową stację znałem jeszcze przed wyjazdem, co oznacza że jej sława wykracza daleko poza własny kraj. Studio już od wielu lat dyktuje trendy, z klasą łączy kawałki alternatywne oraz indie z kilkoma spośród tych lepiej znanych, ale nieoklepanych utworów. Jako że StuBru jest rozgłośnią publicznego VRT, mogłem słuchać go wszędzie, dokąd się udawałem w Brukseli i Flandrii.
Chętnie do niej powracam, by przypomnieć sobie tamten wyjazd, jak również by posłuchać dobrej i nowej muzyki.
Tak samo wracam również to paru innych stacji ze stolicy Belgii, których muzyczny styl bardzo przypadł mi do gustu:
BRUZZ - świetna stacja z muzyką urban, alternatywną i co lepszymi kawałkami z mainstreamu. Na mieście spotkałem też bezpłatny magazyn z informacjami kulturalnymi wydawany przez BRUZZ - co ciekawe: dwujęzyczny, podczas gdy spikerów w radiu słyszałem w j. flamandzkim (ciekawostka: kiedy trafiały się wywiady z gośćmi francuskojęzycznymi, nie tłumaczono ich). Dawniej stacja nazywała się FM Brussel.
BX FM - będzie kojarzyć mi się z najtrudniej wczytującym się RDS-em spośród wszystkich brukselskich stacji, ale przede wszystkim z fajną muzyką - jak zanotowałem przy 104,3 na bandscanie ze stolicy Belgii. W eterze słyszałem slogan: "La radio 100% bruselloise" oraz "La radio pop rock" - nie byle jaki - grali m.in. London Grammar.
Crooze - pod sloganem "liv med stijl", nadaje ambitniejszą muzykę nurtów soul, funk, rnb, smooth jazz.
Vibration na 107,2 udowadnia, że dla ambitnej muzyki elektronicznej również jest miejsce w eterze - i to całą dobę, nie tylko w imprezowe weekendy.
W kraju płynącym piwem i czekoladą, na stacjach komercyjnych usłyszałem potwierdzenie tego, z czym dotychczas muzycznie kojarzyła mi się Belgia. W dodatku, przekonałem się o tym w zaskakujący sposób, bowiem wiele wspólnych utworów pewnego nurtu można usłyszeć zarówno na stacjach radiowych oldies (Joe, Nostalgie) i tanecznych (TOPradio). Czy ktoś wyobraża sobie Sash! czy Underworld wśród naszych "złotych przebojów"? Tu były zagrane!
Eurodance. Wiedziałem, że sporo muzyki w tym stylu (fakt - już "oldiesowym", niestety) zawdzięczamy formacjom pochodzącym właśnie z Belgii, jak na przykład Technotronic, Lasgo, DHT, Milk Inc, Kate Ryan, Sylver, Ian Van Dahl - by wymienić najbardziej popularnych. Rozgłośnie w Beneluksie i UK nie przegapiły wymiany pokoleń, szczególnie że rodzimi wykonawcy zapewnili im tak wiele utworów.
W ciągu tygodnia, perełkami i klasykami (typu Juliet - Avalon!) zaskakiwało szczególnie TOP Radio. Okazało się, że to stacja-matka rozgłośni radiowej o tej samej nazwie, którą słyszałem w Rydze.
W bogatym i językowo podzielonym eterze było miejsce też dla wielu nietypowych rozgłośni:
- Radio Panik na 105,4 serwowało przeróżne dźwięki - zarówno reggae, muzykę klubową, jak i przedziwne eksperymenty akustyczne.
- arabski hip-hop grał na 106,8 (stacja AraBel),
- na 87,7 słyszałem nadzwyczaj duże urozmaicenie: od soft popu po hard rock (radio Air Libre),
- Radio Campus FM - nazwa znana z warszawskiego eteru! Tu również jest rozgłośnią uniwersytecką.
- house'owe klasyki sprzed 15 lat natrafiłem w weekendowy wieczór na Club FM,
... no i oczywiście wspomniane na samym początku radio Judaica.
W stolicy Europy są też stacje dla przybyszy z daleka: amerykańskich żołnierzy (Powernet - AFN Benelux) oraz imigrantów z Turcji (stacja z RDS "Kibariye" na 106,1); zaś łącznik z kulturą latynoamerykańską stanowi Radio Alma a 101,9, na której któregoś wieczoru słyszałem też coś po grecku.
W Belgii byłem w sierpniu 2016 roku i zdaję sobie sprawę, że raportując moją podróż z tej dosyć znacznej perspektywy czasowej, nie sposób uniknąć dezaktualizacji pewnych informacji. We Flandrii są one jednak wyrazem procesu, który w jej eterze zachodzi od dawna.
Rozgłośnie lokalne na północy kraju były kiedyś niemal tak bardzo gęste jak w sąsiednich Niderlandach.
Niewidzialna ręka rynku stopniowo jednak wepchnęła je w objęcia projektów sieciowych, z małym wymiarem lokalności ograniczającym się do reklam i obligatoryjnych serwisów informacyjnych (skąd y to znamy...). W taki sposób powstała sieć Nostalgie, która już podczas mojego pobytu w Belgii była dosyć znacznie rozbudowana. Gdy dla nowych sieciówek zabrakło uniwersalnych rozgłośni lokalnych do przejęcia, w procesie licencjonowania uwzględniono niedawno niską słuchalność... stacji katolickich.
Aż dwie takie stacje w eterze Brukseli zostały od mojego wyjazdu zastąpione przez prywatne projekty z muzyką popularną! Zmiana owszem ciekawa, ponieważ katolicyzm stanowił na samym początku sens istnienia Belgii (i powód odłączenia się od kalwińskich Niderlandów). Szczególnie interesujące, czy nastąpiło to z woli nadawców, czy też była rezultatem jakiegoś niebywale śmiałego procesu licencyjnego:
- R. Maria na 94,6 ustąpiło NRJ Belgie (vl)
- R. Spes 105,0 zostało zamienione przez VBRO.
Plakaty obu wygaszonych w eterze stacji katolickich widziałem w gablocie Bazyliki na Kokelbergu:
Dobrze przyjrzeć się jednemu z nowych nadawców - VBRO to rozgłośnia z muzyką nurtu Vlaamse Slagers. Kompozycją i liryką flamandzkie szlagiery są bardzo podobne do niemieckich i niderlandzkich - a więc nieco przaśnych, wesołych piosenek z prostą linią basową, z częstym akompaniamentem tradycyjnych instrumentów, takich jak harmonijka i akordeon. Są one domeną rozgłośni lokalnych spoza stolicy, nadających głównie małymi mocami w górnej części pasma FM. Tam też wcześniej rozwijało się pochodzące z Brugii VBRO, które teraz wreszcie zyskało częstotliwość w Brukseli. Konkurencja nie śpi - Stadsradio Vlaanderen nadające szlagiery oraz popularną muzykę zagraniczną również zawitało do miasta.
stragan w Antwerpii z płytami z flamandzkimi szlagierami |
walońska stacja komercyjna pop nr.1 |
W obu takich zestawieniach nadawcy publiczni mogli by być zadowoleni z bardzo wysokich udziałów swoich stacji
- w Belgii Walońskiej: Vivacite (pop) oraz Classic21 ("the rock generation radio"),
- a Belgii Flamandzkiej: Radio2 (pop krajowy i zagraniczny) i wspaniałe StuBru. Patriotyczne nastroje na północy sprzyjają publicznemu nadawcy - Radio2 zagarnia aż 30% udziałów, a pozostałe programy tego nadawcy uzupełniają go do ponad 50% dla całego VRT.
Na południu silną konkurencję przedstawiają sobą stacje komercyjne Nostalgie, BelRTL oraz Contact.
Stacje komercyjne na północy mają nieco trudniej - Największa licząca się konkurencja prywatna - Qmusic (pop) i Joe (oldies) mają po około 10%.
Nawet jeśli pod anonimowym "Other stations" ujęte są zbiorczo rozgłośnie drugiego regionu Belgii, oznaczałoby to bardzo małe zainteresowane sąsiadami-ziomkami, tyle że mówiącymi w innym języku. O wiele bardziej prawdopodobne, że to stacje ze zrozumiałej zagranicy - Francji i Niderlandów.
Waloński eter zdominowały lokalizowane marki i formaty z Francji, takie jak NRJ, Nostalgie (acz te dwie nazwy wyjątkowo spotkamy też u Flamandów), Funradio, religijne RCF, nawet walońska wersja RTL - BelRTL ma w nocy wspólny program z francuską stacją-matką.
Na flamandy póki co nie przybyła żadna stacja z Niderlandów, za to stało się tu odwrotnie - marka Qmusic rozpoczęła ponad dekadę temu udaną ekspansję do większego sąsiada na północy.
W Belgii nie ma jednej stacji, która nadawałaby na całe królestwo, ani też rozgłośni, w której usłyszeć można oba języki w równej proporcji, mówiące to samo - jak uliczne drogowskazy w Brukseli. Wydało mi się to niesamowite w przykładnym, federalnym kraju zjednoczonej Europy.
Z eterem o dwóch, tyle że o wiele lepiej przenikających się wariantach, spotkałem się dotychczas też w Barcelonie, gdzie konkuruje katalońska i madrycka oferta radiowa, oraz w Rydze, stolicy Łotwy, w eterze której można usłyszeć wiele rosyjskiego.
W kolejnym odcinku opowiem również, co złapałem spoza miasta i... spoza Belgii? -Bandscan DX Bruksela!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz